Czujna, tak bardzo czujna…by tylko zadowolić Ciebie…dać Ci uśmiech, sprawić by zmizerniały wyraz Twej twarzy zabłysnął zadowoleniem. Byłam małą dziewczynką, tylko mała mogła się nabrać, mogła uwierzyć, że na jej barkach spoczywa Twoje samopoczucie, że to ona jest odpowiedzialna za Twe troski

Mała dziewczynka, mały chłopiec, Ty, ja, on, ona…przyodziani w kajdany poczucia winy i rozczarowania, pewni że tak mocno muszą się starać o Twój uśmiech…

Samokrytyczni, obwiniający siebie za Twe stany, zlęknieni spotkania z Twym nastrojem…zupełnie jakby tu znajdował się ich koniec świata, realne zagrożenie…

Dojrzali ludzie, a jednak…tak bardzo wciąż czujni, wciąż tacy mali…

Uśmiechający się, by Cię zadowolić

Kryjący piękno swych barw, duszący swoją duszę…z lęku przed Twą dezaprobatą, przed brakiem miłości…

Kipiąca w nich złość, smutek, żal, bezsilność… mieszają się i wirują w rytm wyłaniającej się wolności… tak bardzo jej pragną… tak mocną pragną uwolnić się od… samych siebie…

Uwierzyli, że ktoś ich więzi, ale…to oni sami założyli swe kajdany, to oni mają klucz do swojego serca…

Ile jeszcze razy zamilkniesz, gdy Twój głos pragnie płynąć

Ile razy przytakniesz, gdy wszystko w Tobie krzyczy ‘Nie’

Ile razy uśmiechniesz, gdy chcesz płakać….?

Ile starań, byś była jego warta, by był zadowolony….?

Ile wysiłku, by wciąż być interesującą, piękną, mądrą i serdeczną…gdy nie masz siły….?

Ona, mała w Tobie…wciąż iluzorycznie zniewolona…oddająca swe jestestwo w jego przychylność, by tylko….tylko jeszcze raz…skosztować tego, co rozumie jako miłość…

A miłość ta to trucizna…nie ma w niej miłości cienia….

Karmisz się nią, o nią żebrzesz… patrzysz, lecz nie widzisz….i umierasz z pragnienia….

Podejdź tu do mnie kochana, podejdź tu smutna i zlękniona…byłam tam…czasem powracam…i wiem jak serce Twe kona….

Lecz jest w Tobie przestrzeń nieznana, dotychczas nierozpoznana…jest w Tobie i czeka stęskniona, by wtulić się w Twoje ramiona…by wypełnić Twe gardło jej głosem…ciało gestem, a serce przepychem….

Byś nie tylko wiedziała, lecz żyła – pełnią i swej duszy zachwytem

Czekasz na siebie prawdziwą…i czujesz już posmak jej łona…

I przyjdzie ten dzień, gdy rozpoznasz, że…jesteś z miłości stworzona…

I staniesz w swej sile kochana

Spojrzysz w ich oczy…natchniona…gotowa, by mówić swym głosem, być Tą, do której piękna prawdziwości lgnie cały kosmos…

Witaj Kosmiczna Królowo Miłości, oto Twoje włości ….