Wszystko jest miłością.

To proste stwierdzenie może wzmocnić, dać nadzieję, przynieść radość lub maksymalnie wkurzyć, gdy Twoje życie jest namacalnym dowodem na to, że istnieje też skrajne przeciwieństwo miłości.

Gdy weszłam na ścieżkę samopoznania, przez wiele lat byłam pierwsza, by negować lukrowane hasełka o miłości, nie wierzyłam w nie, a ludzi którzy o niej mówili uważałam za ściemniaczy.

Dziś, sama propaguję to, co niegdyś wykluczałam. Dziś rozumiem jednak, że z tamtego miejsca, z miejsca wciąż sterującego mym życiem ego, z przysłoniętym prawdziwym widzeniem- nie miałam szans dojrzeć tego, co nasyca boską pieśnią całe ziemskie i pozaziemskie istnienie.

Miłość rozumiana intelektualnie jest jedynie pustym konceptem, pożądanym stanem, emocją, marzeniem, nadzieją…

I choć może sporadycznie wyścielać Twe życie swą obecnością, to jednak w ramach ograniczonego umysłu nie może być rozpoznana jako coś wiecznego i bezwarunkowego…jako tkanina, z której utkana jest wszelaka forma egzystencji.

Wszystko jest miłością, lecz zrozumiesz to dopiero, gdy prawdziwie zobaczysz, usłyszysz, poczujesz…

Wówczas stanie się dla Ciebie oczywiste, że każda ludzka interakcja jest kolejnym boskim spotkaniem, które albo poszerza świadomość wszechobecnej miłości, albo jest krzykiem o miłość.

Miłość jest delikatna jak muśnięcie wiatru, jej nektar wypełnia każdą komórkę Twego istnienia o czym przekonują się Ci, którzy mają  śmiałość oddawać się ekstazie cielesności…

Miłość opływa Twe idealne kształty, lecz tu się nie kończy…poza formą Twego serca wylewa się w obszary pełni i nicości, jej gorąc jest mocą rozpuszczającą wszystko, co jeszcze jej nie rozpoznaje…Ona tańczy zapraszając do swego Domu…do powrotu…

Miłość ta jest aksamitnym, płynącym z Twych ust słowem, ale i wulgaryzmem, co w sile swej stanowczości zaznacza, że ocierasz się o otchłań zapomnienia…

Miłość ta serdeczna i sroga…tuli i przywołuje do siebie tych, którzy odpłynęli…

Miłość ta to dotyk kochanka, jego pieszczoty, do których wabi wolna kobiecość, którą przenosisz…

To w tej miłości…i on otwiera się na swą prawdę, poddaje Tobie…i zupełnie nie pojmując co się dzieje szepcze namiętnie….Co takiego ze mną robisz…kochana….?

Nie chce się opierać, przekracza bramy raju….pełni, którą przed nim obnażasz…

Miłość ta to nie ciągła radość czy euforia, lecz też i łzy i smutek i ból, w których otulasz się w Nią…rozgrzewasz sercem…

Miłość ta to gotowość, by Twe serce rozpadało się na kawałki i z każdym ich kolejnym rozpryskiem…eksploduje w Tobie fala orgazmu wyzwolenia…

Miłość to nagość, prawda, bliskość, kruchość, siła….

To dzień i noc…podróż i stagnacja, to pokory potęga, czucie, miłość to …Bycie….

Do takiej miłości zapraszam Cię Miła, o takiej chcę szeptać, mówić, tańczyć , krzyczeć….

Choć ze mną Kochana…pokażę Ci, że…Wszystko jest Miłością…

A potem Ty pokażesz i Jemu…

 

Przyłącz się do Oktaw Miłości, zaczynamy 22 maja: oktawy miłości