Kobieta, która w dzieciństwie doświadczała domu pełnego dramatów- chcąc nie chcąc, nieświadomie- będzie ich szukać w swoim dorosłym życiu.
Zna tylko taki świat i choć może go nie lubić- podświadomie będzie lgnąć do tego co znane- czyli emocjonalnego rozchwiania, ciągłej huśtawki nastrojów, napięcia, bycia przypartą do muru i emocjonalnych eksplozji. Do lęku przed odrzuceniem, który nakazuje jej być tą, która odrzuci jako pierwsza. Nieświadomie.
Dom osadzony na poczuciu braku bezpieczeństwa. Dom tworzony przez przebrane za dorosłych dzieci. System, w którym działa się z nawyku, dach pod którym mieszkają naprzemiennie wymieniający się rolami- kat i ofiary. Taki normalny dom. Kiedy w nim żyjesz- nie wiesz nawet, że może być inaczej. Jedna czy dwie awanturki dziennie. Standard. Zapach alkoholu, papierosowy dym, emocjonalne opary. Normalne. Trzeba uważać co się mówi i robi, by nie zostać skarconym. Czasami chciałoby się sprawić, by oddech był niesłyszalny, by zniknąć i nikomu nie wchodzić w drogę. Czasem ten dom jest pozornie spokojnym domem. Emocjonalne manipulacje odbywają się w eleganckim tonie. To przecież taka wykształcona rodzina.
Dom pełen dramatów to przestrzeń, w której rodzina żyje w cyklach budowania napięcia, do kolejnego wyładowania, poprzez chwilę pogodzenia, ciszy aż znów- do kolejnych spięć i wybuchów. W domu pełnym dramatu może mieć miejsce fizyczna, emocjonalna czy psychiczna przemoc. Nie musi być jednak wyraźna. Lubi dziać się też w białych rękawiczkach, zakamuflowana.
Kobieta, która w dzieciństwie doświadczyła takiego domu- teraz, chcąc nie chcąc- będzie zabiegać o powielenie tych znanych scenariuszy. Co to dla niej oznacza?
Będzie ona wbrew sobie i swoim pragnieniom, sterowana przyzwyczajeniem – dążyć do budowania relacji, w których panuje ta sama dynamika. Świadomie marzy o miłości, bliskości, wsparciu, ale uzależnienie od znanych schematów i obrazów jest silniejsze.
W jej głowie wciąż żyje oczekiwanie, że już za chwilę, za moment- coś bolesnego się stanie. I choć tego nie chce- to jednak na to się otwiera, to zaprasza, bo tego się spodziewa. W życiu nie wybrałaby życia pełnego dramatów- a jednak- wciąż, czy to już widzi czy nie- o nie zabiega. Ta pamięć, ten nawyk jest jak narkotyk. Emocjonalny wybuch czy spięcie, ostre słowa, krzyk, a może ciche dni- to jedyne znane jej narzędzia, by w końcu dojść tu, gdzie chwila wytchnienia, radość, spokój.
Ona potrzebuje dramatów. Tak tylko czuje, że żyje, że wszystko w niej i dookoła niej jest żywe i właściwe. W sercu marzy, by nigdy więcej nie dać się porwać swemu emocjonalnemu tsunami, by nigdy nie dać się mu przytłoczyć.
Kobieta ta- a może raczej dziewczynka- przyciąga do siebie grających w tą samą grę mężczyzn- a może raczej chłopców. Namiętnie patrzą w swe oczy, a w ich psychice już maluje się oczekiwanie trzaskających drzwi, wyładowywanej ostrym seksem złości, zarzutów i zazdrości. Teraz tak zakochani- w życiu, by się nie spodziewali, że ten schemat znów do nich powróci.
Na szczęście- każde kolejne spięcie jest tym, które przybliża ich do głębszej refleksji. A potem- do stopniowego powrotu do siebie.
Ile razy trzeba trzasnąć drzwiami, zatopić w łzach kolejnego domowego dramatu- by w końcu opaść w poddaniu, by w końcu zacząć wybierać inaczej?
Pewnego dnia- kobieta ta- spoglądając na wydarzający się kolejny dramat- z jednej strony w nim uczestniczy, a z drugiej- wie, że dzieje się to poza nią, mechanicznie i nie potrafi brać go już tak serio.
Kobieta ta- zaczyna wracać do siebie, do miejsca swojej wolności- od dramatu, od kołowrotka emocjonalności. Czuje jak znana fala chce ją porwać, ale ona już za nią nie podąża. Jest tu, gdzie rozpoznaje, że to wcale nie musi tak być, że to ona wybiera.
Dziewczynka w niej dojrzewa, staje się prawdziwą kobietą. Jest gotowa, by zaprosić do swojego życia prawdziwego mężczyznę.
W niepewności i przy akompaniamencie echa dawnych lęków- zbliżają się do siebie. Czasami cofają o kilka kroków, bo ta piękna, pełna miłości przestrzeń- choć wymarzona to jednak nowa i muszą uwierzyć, że szczęście nie musi być ulotne, że tak można żyć już na zawsze. Muszą pozwolić sobie, by na nią zasługiwać, w sobie. Ich serca otwierają się i nagle nie wyobrażają sobie, by żyć inaczej. Kochają to życie, w którym w miejscu dążenia do zamętu wyłania się ciepło, zrozumienie i odpowiedzialność. Z czasem bliskość przestaje wzbudzać obawy. Czują już, że w przestrzeni miłości nie muszą się barykadować przed potencjalnym bólem. Wyłania się zaufanie. Patrzą sobie w oczy i wiedzą, że tworzą razem coś, czego nikt ani nic nie jest w stanie naruszyć. Są kompletni, są prawdziwi. Dom pełen dramatów pozostał tylko zamgloną opowieścią. Zawitała miłość.
Kobieta, która w dzieciństwie doświadczała domu pełnego dramatów- chcąc nie chcąc, nieświadomie- zacznie szukać drogi z powrotem do siebie i swojej kompletności.
I na pewno odnajdzie ją. Bo miłość jest silniejsza niż jakikolwiek schemat czy zapomnienie.
Miłość nigdy nie przestaje na nas czekać.
———————-♥
Droga Sylwio!
Tym postem dotknęłaś wrażliwej nuty – czekam na kolejną edycję Kobiety Kompletnej w styczniu.
Wszystkiego dobrego!
Z podrowieniami
Jola
Ja również. Podpisuję się sercem i doświadczeniem pod każdym artykułem, jakbyś pisała o mnie, o tym co kryje się głęboko w środku. Jesteś też przykładem i nadzieją, że happy end może nastąpić. Dziękuję. Ja również czekam do stycznia