Oglądając niedawno jeden z niezwykle interesujących filmów edukacyjnych z zakresu nauki/ technologii- ‘What the bleep do we know’ (nie jestem pewna czy występuje on w wersji polskiej)- po raz kolejny doznałam pogłębienia rozumienia naszej egzystencji.
Większość koncepcji zaprezentowanych w filmie, od dawna stanowiło już moją życiową prawdę, tak więc, nie były mnie już w stanie zadziwić.
Uwielbiam zaszywać się w tajniki ludzkiego istnienia i idee nawet najbardziej ‘oderwanych od rzeczywistości’ książek czy innych materiałów- mogą jedynie spotęgować moją fascynację tą tematyką.
Tak, przy okazji – jeśli i ty uwielbiasz dobre, zawiłe książki dotyczące zagadek wszechświata- polecam serię książek Dolores Cannon ‘Spleciony Wszechświat’.
Wracając do zagadnień wspomnianego powyżej filmu New Age- chcę podzielić się jednym z zawartych w nim poglądów.
W filmie mówią, iż rdzenni Amerykanie nie byli w stanie dostrzec nadpływających do ich lądu statków Kolumba.
Dlaczego tak było?
Otóż, tamtejsi ludzie- nie znali takiego konceptu jak statek i ponieważ było to dla nich kompletną abstrakcją- nie byli w stanie ich widzieć.
Kierowany wyostrzonymi zmysłami szaman- zauważył, że na oceanie dzieje się coś dziwnego. Dostrzegł on, bowiem, nienaturalne ruchy wody i zaczął wpatrywać w dal z zawyżoną intensywnością.
Wkrótce dostrzegł zbliżające się w ich stronę obiekty i natychmiast podzielił swoim spostrzeżeniem z resztą ludu.
Co ciekawe- ponieważ wszyscy ufali mądrości szamana- tak mocno uwierzyli jego słowom, iż od razu sami też dostrzegli nadpływające statki.
Anegdotka ta, jest oczywiście jedynie przykładem, tego, o czym chciałabym dziś po krótce napisać.
Wielu z was, może sceptycznie podejść do prawdziwości tej historii- sama spotkałam się na forum z szeregiem krytycznych opinii.
Nie ważne jest jednak, czy zdecydujesz uwierzyć w tą historię czy też nie- istotne jest, czy jesteś na tyle otwarty, by choć dopuścić do siebie możliwość stwierdzenia, że doświadczamy tego, w co głęboko wierzymy.
Jeśli bowiem nie wierzysz, to zgodnie z powyższym sformułowaniem- nie będziesz w stanie zaznać jego prawdziwości.
A skoro nie doświadczysz, nie uwierzysz. Wszystko wiec zaczyna się od wiary, otwartości umysłu i elastyczności ego.
My, ludzie- jesteśmy jednak tak skonstruowani, że chcemy zawsze najpierw zobaczyć, dotknąć, zrozumieć- i dopiero wówczas- pojawia się w nas przekonanie, że coś jest autentyczne.
Myślę, że jest to największa przeszkoda na drodze do poznania siebie i doświadczenia drzemiącej w każdym z nas mocy istnienia.
Z własnego doświadczenia wiem, że niezmiernie ciężko jest poczuć całym sobą i w pełni zaakceptować prawdziwość pewnych występujących we wszechświecie zjawisk i zależności.
Można oczywiście wmawiać sobie, że w coś się wierzy- jednak na poziomie energetycznym będziemy emanować zupełnie przeciwnym przekonaniem.
Możemy oszukać wszystkich dookoła, nie oszukamy samego siebie.
Dlatego, warto zacząć od metody tzw. małych kroków. Zacznijmy od tego, że postanowimy być otwarci na wszelkie nowe, na razie dziwnie brzmiące- poglądy i stwierdzenia.
Pozostając w stanie otwartości- nie zamykamy przed sobą drzwi do potencjalnych doświadczeń a co za tym idzie- dopuszczamy do swojej świadomości możliwość każdorazowego manifestowania w swoim życiu tego, w co mocno wierzymy.
Czy widzisz jak wielką moc kryje w sobie to stwierdzenie….?
Oznacza ono, bowiem, że poprzez świadome wybieranie tego, co zechcemy uznać za prawdę- decydujemy o kreowaniu otaczającej nas rzeczywistości.
Porównując to do czegoś bardziej ‘ludzkiego’ czy też codziennego- podzielę się z wami przykładem z własnego życia.
Kiedy byłam nastolatką przez lata spotykałam się z pewnym chłopcem, w obecności którego- często odczuwałam negatywne emocje i smutek. Ponieważ, żyłam wówczas w całkowitej nieświadomości- nie bardzo umiałam poradzić sobie z tymi wszechogarniającymi mnie emocjami, nie umiałam od niego odejść, a tkwienie w tej sytuacji wiązało się z dużym psychicznym bólem.
Tak, więc, pewnego dnia wybrałam się do wróżki, która poinformowała mnie, że lada chwila pojawi się w moim życiu ktoś wyjątkowy, ktoś, kto wyrwie mnie z tej mojej szarej rzeczywistości i da wielką radość.
Wiele osób w takiej sytuacji poczułoby się chwilowo lepiej, a potem szybko wróciło do swojej ponurej codzienności.
Nie ja….- ja uwierzyłam całą sobą w jej słowa, dosłownie czułam jak ktoś nowy, dotąd nieznany- otacza mnie ramieniem i zabiera ze sobą…
Moje serce skakało z radości, byłam cała podekscytowana- bo wiedziałam, że to się naprawdę wydarzy.
Nie minął tydzień- a ja zaczęłam otrzymywać tajemnicze wiadomości od nieznajomego. Mój świat przewrócił się do góry nogami, wiedziałam, że to już się dzieje, że ktoś nowy już nadchodzi…
I nadszedł.
Była to osoba, której praktycznie nie znałam, do dziś nie wiem jak i kiedy to się wydarzyło.
Wiem, jednak, jestem przekonana- że to ja- dosłownie ‘ściągnęłam’ go do swojego życia dzięki sile wiary, moim energetycznym wibracjom drgającym tak szybko i wysoko- że momentalnie wykreowałam sobie to, w co mocno uwierzyłam.
Sytuacji takich jak opisana powyżej- miałam w swoim życiu mnóstwo.
Każdy mój związek, praca (z dokładnością do obrazu biura, w którym chciałam pracować), wyjazd, kurs, dziecko- wszystko było efektem mojej silnej, niezachwianej wiary.
Gdy byłam młodsza- myślałam nawet, że jestem w posiadaniu jakiś nadprzyrodzonych mocy, nie rozumiałam, wówczas, dlaczego z taką łatwością kreuję wszystko, w co wierzyłam.
Teraz już wiem, że to nie żadna magia, lecz coś, co jest nieodłączną częścią każdego z nas.
Dla mnie to, że doświadczamy wszystko, w co wierzymy, jest tak oczywiste jak codzienny wschód i zachód słońca, jak dzień i noc, lato i zima.
Wraz z przypływem świadomości i zrozumienia zachodzących w nas procesów kreacji- jedyne, co się dla mnie zmieniło- to moje intencjonalne uczestnictwo w procesie kreowania swojej rzeczywistości.
Innymi słowy- wiem, że jeśli pragnę czegoś doświadczyć- muszę najpierw uwierzyć, że dana sytuacja jest jak najbardziej prawdopodobna i może zaistnieć w moim życiu. Ponadto- muszę zredukować, usunąć wszelkie blokujące realizację, głęboko zakorzenione we mnie poglądy.
Dla zilustrowania:
By świadomie wykreować pożądaną sytuację/rzecz itp.:
– musimy przede wszystkim wierzyć, że jest to jak najbardziej możliwe, tzn. jeśli np. bardzo pragniemy się wzbogacić, marzymy o dodatkowym- powiedzmy 10-ciu tysiącach złotych, ale jednocześnie nie wierzymy że może nam się przytrafić coś tak niesamowicie pozytywnego- będzie nam trudno przyciągnąć na plan materialny nasze upragnione środki finansowe.
Często, w przypadku pieniędzy- chcemy od razu wykreować tak dużą kwotę- iż od razu wydaje nam się to niemal niemożliwe.
Gdybyśmy zamiast tego zaczęli myśleć najpierw o tysiącu złotych- lub też innej mniejszej sumie, której nadejście nie będzie się nam wydawać aż tak nieprawdopodobne- byłoby nam dużo prościej przyciągnąć takie doświadczenie. Z kolei- gdy już je wykreujemy- wiara w nasze możliwości znacznie wzrośnie i będziemy gotowi, by kreować większe kwoty.
-musimy również przyglądnąć się zakorzenionych w nas przekonaniach typu: nie mam szczęścia do pieniędzy, pieniądze się mnie nie trzymają itp.
Takie poglądy potrafią, bowiem, całkowicie zablokować swobodny przypływ energii do naszego ludzkiego życia- w naszym przykładzie pieniędzy.
Proces pracy z negatywnymi przekonaniami, to bardzo obszerne zagadnienie, które wymaga zaangażowania i pracy nad własnym rozwojem osobistym. Możemy oczywiście w miarę szybko zredukować jakieś konkretne przekonanie, które stoi na naszej drodze do konkretnej manifestacji.
Jeśli jednak pragniemy podjąć się dogłębnej pracy nad wszelkimi istniejącymi w nas niekorzystnymi poglądami (takimi, które nie są dla nas widoczne)- sugeruję, by skorzystać z pomocy terapeuty lub też osoby doświadczonej w tej dziedzinie.
Pragnę równocześnie podkreślić, iż naprawdę warto zaangażować się w proces oczyszczania z negatywnych przekonań- gdyż przejście przez niego jest gwarantem ogromnej poprawy jakości naszego życia, spełnienia i codziennej radości.
Gdy zrozumiemy, że doświadczamy wszystkiego, w co wierzymy- skrywana w nas niemal od urodzenia- wielka moc istnienia- w końcu będzie mogła ujrzeć światło dzienne.
Czując, że możemy wykreować dosłownie wszystko w co szczerze uwierzymy- pojmiemy, że jesteśmy całkowicie nieograniczeni, możemy mieć wszystko i być wszystkim czego pragniemy.
Rzeczy, które wydają nam się w tym momencie niemożliwe- nie są przez nas postrzegane, gdyż jesteśmy przekonani, że nie mają one prawa istnienia.
Gdybyśmy na przykład uznali istniejący w każdym z nas- szósty zmysł, zdolności obecnie określane za paranormalne- za coś naturalnego- jestem całkowicie przekonana, iż natychmiast zaczęlibyśmy ich doświadczać, posługiwać nimi w naszym codziennym życiu. I nikt nie uważałby ich już nigdy więcej za coś nadzwyczajnego.
Gdybyśmy uwierzyli, że jesteśmy odwiedzani czy też nawet współistniejemy z istotami o wyglądzie innym niż ogólnie przyjęty ludzki wizerunek- stałoby się to częścią naszej codzienności, czymś zupełnie normalnym.
Gdybyśmy absolutnie wiedzieli, że możemy w sekundzie wykreować wszystko czego pragniemy- tak właśnie by się działo…..
Lista wymienianych potencjalnych możliwości nie ma końca…
Cokolwiek byś nie wymyślił- jest to jak najbardziej możliwe. I na tym właśnie ma polegać życie- na świadomej kreacji, zabawie, czerpaniu radości z tego nieograniczonego procesu tworzenia.
I możesz wierzyć- w co tylko zechcesz…- każdy z nas ma prawo wyboru, nikt nam tego nie odbierze.
Jeśli jednak czujesz, że chciałbyś nieco bardziej poszerzyć granice swoich ograniczających poglądów- być może przekonałbyś się o wielkiej mocy twojego świadomego istnienia…
Kto, wie…- i ty też nigdy się nie dowiesz, jeśli w końcu się nie przełamiesz i nie spróbujesz uwierzyć w te absolutnie dziwacznie brzmiące bzdury, które tu wypisuję…;)
Zostaw komentarz