Im bardziej się staramy, tym gorzej nam wychodzi.

To stwierdzenie, dla jednych zdające się absurdalne, dla innych- przenosi w sobie wiele mądrości. Kiedy funkcjonujemy jako coraz bardziej świadome siebie osoby- przychodzi czas, by wyjść poza mentalne rozumienie i uczyć się transformować i dostrajać, otwierać- swe wewnętrzne pejzaże.

Bardzo cenne są nasze początkowe rozpoznania. Fakt, iż potrafimy wyłapać moment, w którym odczuwamy niepokój czy też nie reagować nawykowo na wzrastającą w nas złość czy frustrację- jest czymś wielkim i warto się docenić za tą nieocenioną samoświadomość. Prawda jest bowiem taka, że samoświadomość to namacalny dowód Twojej pracy nad sobą, chęci i konsekwencji prawdziwego widzenia tego, czy w danej chwili funkcjonujesz z miłości, czy lęku. Jesteś tą, która wyłania się z nieświadomości, przebudza z wiążącego sztucznie wypracowaną tożsamością snu, powoli, w swoim tempie- rozkwitasz, na nowo rodzisz się do życia. Jest to piękne, ale nie zawsze łatwe i często dość intensywne. Sama wiesz…

Wyjście poza samo zrozumienie tego, co się w Tobie dzieje jest kluczowe, by wypracować w sobie nowe, sprzyjające Ci w życiu nawyki bycia szczęśliwą, spokojną i spełnioną.

No więc dostrzegasz ten żal, tą złość, ten smutek, ten niepokój… i co teraz z tym rozpoznaniem robisz?

Gaszenie ognia benzyną -okazuje się nie być tu najlepszym pomysłem i zaraz pokrótce wyjaśnię o co mi chodzi. O wiele korzystniejsze jest zastosowanie reguły przeciwieństw, ale o niej już jutro opowiem w trakcie ‘na żywo’ z serii: Wychodzę z pokoju niepokoju. Wchodzę do salonu spokoju (wejdź na mój fan page, by go odtworzyć)

Kiedy robisz wszystko, by tylko pozbyć się tego, czego nie chcesz czuć i o czym nie chcesz myśleć- tak naprawdę starasz się ugasić ogień benzyną. Twoje wysiłki okazują się nadaremne.

Co masz więc zrobić,  gdy już wiesz, że nie chcesz sobie więcej szkodzić, ale nie wiesz co innego możesz zrobić?

Zostaw te wiadra! Przestań dolewać benzyny do ognia- czyli przestań oddawać się w ramiona schematycznie powielanych odpowiedzi na generowane w sobie zagrożenie (niepokój). Do odruchów tych należą: walka, ucieczka lub zastygnięcie w bezruchu. Metody te polegają na opieraniu się niepokojowi, co tylko go intensyfikuje.

W myśl przytoczonej we wstępie zasady ‘im bardziej się starasz, tym gorzej wychodzi’- kiedy próbujesz usilnie przestać się martwić, atakujesz się bo nie chcesz odczuwać tej złości, znieczulasz by nie doświadczać lęku- ciągle nie masz w sobie zgody na to, co jest i ma prawo być, zmagasz się a to przynosi zupełnie odwrotny rezultat.

Co więc możesz zrobić?

Odłożenie wiadra równa się uczeniu się przyzwolenia na wszystko, co do Ciebie wewnętrznie przychodzi. Te myśli, te doznania- one nie potrzebują Twojego działania, ale jedynie uznania, prawa do życia.

By zapobiec mentalnemu dyskomfortowi możemy skorzystać z wielu oferowanych w dzisiejszych czasach metod relaksacyjnych. Osobiście uwielbiam zwalniać oddech i wykonać kilka ze świadomie wydłużonym wydechem (np. wdech na 4, wstrzymuję powietrze na 4 i potem wydech na 8). Stosuję również jogę oraz inne uspokajające mnie formy ruchu czy obcowanie z przyrodą.

Claire Weekes, australijska lekarka, radzi ludziom, by uczyć się ‘dryfować’ przez niepokój. Dryfowanie można rozumieć jako przeciwieństwo pływania. Chodzi bowiem o to, by się nie wysilać, nie zmagać, lecz po prostu przyzwolić, by życie płynęło przez Ciebie w każdej odsłonie. Taka otwartość przynosi wolność i jest do wyuczenia. Taka otwartość jest odwagą, by prawdziwie czuć, może kojarzyć się ze słabością czy eksponowaniem na ból, ale w rzeczywistości jest sztuką, która pozwala nam doświadczać też coraz pełniej, smakowiciej tego, co przyjemne. Zresztą sama się o tym przekonasz, że radość , miłość czy spokój mają zupełnie inny, głębszy wymiar gdy przyzwalasz sobie na wszystko co się w Tobie wydarza, gdy zamiast nawykowo benzyną gasić pożar- uczysz się dryfować w oceanie różnorodności.

—————♥

Zaglądnij TUTAJ, by dowiedzieć się o moich nadchodzących wydarzeniach