Dlaczego lubimy przewidywalność?
Nie zliczę chyba sytuacji, w których bliskie mi osoby mówiły, że nie lubią mojej nieprzewidywalności.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać, by dostrzec prawdę i poczuć co takiego kryje się w ich zarzutach.
Bardzo szybko zdałam sobie sprawę z tego, że dawniej nikt nie przyklejał mi tego typu etykietki. Wręcz przeciwnie- należałam do osób, które były postrzegane jako lubiące stabilizację, ceniące sobie stałość zatrudnienia, związku i całego szeregu innych codziennych czynności.
Wszystko zmieniło się jakieś 3 lata temu, kiedy to w coraz większym stopniu zaczęłam wcielać do własnego życia coraz to bardziej otwarte, świadome podejście.
Możesz to nazwać procesem wewnętrznego przebudzania lub też zwykłą, stopniową zmianą percepcji, transformacją czy czymkolwiek innym. Słownictwo nie ma tu znaczenia, ważne jest jednak co takiego dzieje się w nas, gdy coraz bardziej zanurzamy się w sobie i warstwa po warstwie obdzieramy z tego, co tak naprawdę nigdy nami nie było, co nas ograniczało i blokowało dostęp do autentyczności i spełnienia.
I tak- muszę przyznać, że dla żyjących wciąż w nieświadomy sposób bliskich osób- obserwowanie zachodzących w nas zmian w sposobie podejścia do siebie i świata- jak najbardziej może i zapewne będzie wywoływać pewnego rodzaju opór.
Jest dla nich bowiem zupełnie niezrozumiałe dlaczego nagle otworzyliśmy się na rzeczy, które wcześniej najprawdopodobniej przeszywałyby nas strachem.
Musimy pamiętać, że oni wciąż są w tym strachu, wciąż czują to od czego my krok po kroku systematycznie odchodzimy.
W ich oczach- stajemy się coraz bardziej nieprzewidywalni.
A dlaczego lubimy przewidywalność…?
Ujęcie tego w słowa jest dość proste- jak zwykle chodzi o poczucie bezpieczeństwa i towarzyszący temu strach.
Pamiętając jednak miejsce, w którym sami niegdyś się znajdowaliśmy, pamiętając nasze lęki i obawy- dobrze wiemy, że podążanie za wewnętrznym głosem, odkrywanie siebie i uleczanie- to bardzo intensywny i często mało przyjemny proces, do którego nie każdy ma w ogóle ochotę się przyłączać.
Dla niektórych są to czyste brednie, paplanina trendu New Age i ani im w głowie w ogóle rozważać ich prawdziwość.
Dla innych tematyka zdaje się być interesująca – pozostają jednak na etapie czystych konceptów i teoretyzowania i z jakiegoś powodu nigdy nie zdają się wcielać tego w swoje własne, niby bardziej świadome życie.
Są też tacy, którzy nieugięcie podążają za prawdą, maszerują w głąb siebie z ekscytacją i otwartością- mimo fal silnych emocji, bólu i momentów zawahań. ….- to właśnie my jesteśmy później określani jako nieprzewidywalni. Dlaczego?
Ponieważ w coraz mniejszym stopniu boimy się sięgać po to, co daje nam radość i przynosi spełnienie.
Coraz rzadziej wahamy się czy realizować nasze marzenia.
Coraz częściej żyjemy w zgodzie z samym sobą, słuchamy głosu serca, intuicji, nie obawiamy życiowych zmian wiedząc, że są nieodłączną częścią naszego życia.
I gdy to robimy- coraz bardziej przekonujemy się o tym, że to jest ta wolność o której mówią najwięksi uduchowieni mistrzowie. Doświadczamy jej, smakujemy, cieszymy, bawimy życiem.
Wychodzimy za strefę naszego komfortu wiedząc, że tylko po jej przekroczeniu możemy znaleźć radość i satysfakcję.
Wiemy również, że stabilizacja i bezpieczeństwo wynikające z braku zmian- są jedynie iluzją, gierką naszego ego, umysłu, czymś co pozwala nam poczuć się lepiej kosztem poczucia spełnienia i życia pełną piersią….
Co więcej- przewidywalność kojarzy nam się z przekonaniem, iż możemy mieć pewnego rodzaju kontrolę nad zachowaniem drugiej osoby, wiemy czego możemy się po niej spodziewać, na co ją stać itp. Sęk w tym, że jest to jedna z największych życiowych ściem…bo jak często nagle zawala się nasz cały świat, jak często ktoś za kogo postępki moglibyśmy w pełni zaręczyć- robi coś, co nas rani czy szokuje…?
My jednak kochamy się w iluzji przewidywalności…nieświadomie wybieramy życie w tej ciągłej nieświadomości…
I jest to ok dla tych, którzy mają przejść tą drogę….pozwólmy im chować się w ich sztucznych, pozornie ciepłych norkach…
Pamiętajmy, że my również się nimi niegdyś delektowaliśmy…a przynajmniej do czasu, gdy życie nie pokazało nam wyraźnie że nie tędy droga, gdy kurtyna iluzji nagle opadła pozostawiając nas ze złamanymi, mocno podziurawionymi sercami…
Dla mnie dziś przewidywalność to nie tylko jedna z największych życiowych fikcji, lecz również coś co sprawia, że życie staje się nudne, bez smaku, iskry, radości, po prostu- monotonne.
Jeśli w to nie wierzysz, być może sam to kiedyś przetestujesz i poczujesz, że po drugiej stronie czeka Cię pasja, ekscytacja i spełnienie…
Nieprzewidywalność to poszerzanie własnych granic, sięganie po to, co każdorazowo szepcze nam nasze pełne życia serce!
P.S. Z zaznaczeniem by nie mylić nieprzewidywalności z brakiem odpowiedzialności, gdyż będąc wolnym mamy wybór co do dalszego respektowania naszych najwyższych wartości i zobowiązań 🙂
Jeżeli podoba Ci się ten artykuł- polub go lub też poślij dalej tym, którzy mogą z niego skorzystać!
Sylwio, ja cały czas Bogu dziękuję za to, czego się uczę od Ciebie i czego doświadczam dzięki temu, czego się dowiaduję i za czemu się poddaję. Dziękuję Ci, że pomimo tylu zmian w Twoim życiu i opieką nad córeczką, znajdujesz czas na nagrania środowe i artykuły, na które ja osobiście czekam przebierając nogami:) Trafiłam na Twoją stronę jesienią zeszłego roku i pamiętam, jak spędziłam kilka dni na słuchaniu Twoich nagrań i czytaniu WSZYSTKIEGO, co napisałaś, I tak już zostało i zostanie. To, co przeżyłam ze sobą, dzięki Szaleńczo Zakochanej w Sobie, zaowocowało w moim życiu tak fantastycznymi zmianami, że nie mam wątpliwości, że to wszystko co się z z nami dzieje jest dobre i prawdziwe. Smakuje mi życie wreszcie i chyba po raz pierwszy świadomie! A najbardziej dzisiaj dziękuję Ci za to, że obudziłaś we mnie taką prawdziwą, płynącą z głębi serca, WDZIĘCZNOŚĆ. Znowu się wzruszyłam, ale napisałaś kiedyś, że to normalne, i tego się trzymam:) Pozdrawiam Ciebie Sylwio i wszystkich z Tobą połączonych!
Bardzo dziekuje Ci Emilko za tam mily komentarz…to wielka radosc wiedziec, ze w jakis sposob przyczyniam sie do szerzenia radosci i wolnosci w tym naszym ziemskim swiecie …:) tutaj to zdaje sie byc moja misja, najcudowniejsza pasja, sercem…a w esencji naszego istnienia wszyscy jestesmy tym samym, czyli miloscia, idealem i dobrem 🙂