Kiedy mnie nie chcesz- pragnę tylko Ciebie.
Kiedy mnie uwielbiasz, gdy jesteś tak blisko- chcę od Ciebie uciec jak najdalej.

Zmętniała wewnętrznie siedzę i nie rozumem dlaczego to robię.
Desperacja twego dotyku przeistacza się w przesyt, gdy tylko jesteś już przy mnie.
Myślę wtedy, że to już koniec, ale- znów przyciągasz mnie tak mocno, gdy odchodzisz.

Kobieta, która w swym dzieciństwie doświadczała emocjonalnych sprzeczności- gubi się w rozpoznaniu swych pragnień, raz ucieka, raz goni, przyciąga, by już za moment odpychać.
Pozostaje w tym, z tym- głęboko nieszczęśliwa- z takim mechanizmem żadna relacja nie podaruje jej tego, za czym jej serce szlocha.

Tak bardzo marzy przecież o bliskości, lecz gdy jej smakuje- może zacząć nieświadomie ją od siebie odpychać. Pragnie, ale jednocześnie się boi, bo bliskość oznacza że może zostać kiedyś odrzucona, że może boleć.

Dawno, dawno temu uwierzyła, że trzeba zasłużyć na miłość i choć logika sugeruje inaczej, choć patrząc w lustro potrafi zobaczyć jaka już teraz jest wyjątkowa- coś w niej, silniejszego niż racjonalna myśl- nakazuje wierzyć, że nie jest jeszcze warta że coś jeszcze musi zrobić, udowodnić, podarować. I daruje… całą siebie, a nawet i swoją utęsknioną za nią samą duszę…
Spoglądając na ich twarze w gęstym tłumie- niczym nieomylny snajper- wybierze tego, który pozwoli jej zapracować na tą miłość.
Tak wiele z nas, dziewcząt, kobiet- pragnie, przyciąga, goni- tych niesfornych chłopców, a przecież- o wiele prościej, lżej, przyjemniej- byłoby dać utulić się temu, którego oczy są tylko w nas wpatrzone.

Rana. Lęk. Zmieszanie. Nieopisane lgnięcie do tego, który stanowi wyzwanie. W oczach kobiety o tej niezasługiwania ranie- tylko on jest męski, tak mocno czuje to magnetyzowanie. Podąża za nim, choć racjonalny umysł widzi, że on nie jest dla niej, że jej prawdziwie nie chce. Też ma swą ranę, która nakazuje mu uciekać, nie darzyć jej choć najmniejszym zaufaniem, biec ku wyobrażonej wolności.

I choć nikt z nich nie ma pojęcia co się w nich w kółko, powtarzalnie dzieje- ona nazywa to dziką namiętnością, przeznaczeniem, chemią, czy karmicznym związkiem, on- kryje się za wizerunkiem niezależnego, muszącego się wyszumieć mężczyzny. Nikt z nich jednak nie wie, że w środku, w najcichszych zakątkach swojej duszy- pragną tego samego- kochać i być prawdziwie blisko. Wszystko co robią, co sobie nawzajem czynią- jest zakneblowanym wołaniem o miłość.

Kobieta, która w dzieciństwie miała poczucie bycia pozostawioną sobie samą- desperacko zabiega o bliskość, ale gdy jej doświadcza- odczuwa złość, chce się oddalić.
Sterowana krytycznie niską samooceną- wierzy, że musi zasłużyć na miłość i dlatego wybiera nieprzystępnych emocjonalnie partnerów i zaczyna dawać, często w zapomnieniu o samej sobie, w nadmiarze- by tylko był i ją kochał. Głęboko wierzy że może go zmienić, a przejmując odpowiedzialność za powodzenie ich relacji- czuje że sprawuje kontrolę, co daje jej siłę.
Mechanizm nadmiernego dawania- jest jednocześnie sposobem samozabezpieczenia, bo przecież- jeśli sprawię, że będę mu potrzebna- on na pewno mnie nie zostawi. Taka postawa ma jednak swą ciemną stronę, bo prędzej czy później kobieta ta zacznie się zastanawiać czy jej partner ją kocha za nią, czy za to, co mu daje.

Gubiąc się w wyobrażeniach o tym jak piękna mogłabym być ich relacja- kobieta ta nie potrafi oprzeć się na trzeźwym rozpoznaniu tego, że ten związek jej naprawdę nie służy. Żyje nadzieją, tkwiąc w trujących ją schematach. I nawet jeśli kiedyś go odmieni, dogoni- jej zainteresowanie opadnie, oddając miejsce niezrozumianej złości… dla niej- nuda wieje tam, gdzie on nie jest już wyzwaniem, wtedy może w końcu dopuścić do siebie złość i rozczarowanie.

Kobieta, która lgnie do tego, co emocjonalnie nieosiągalne- autosabotując samą siebie- buduje scenariusz, w którym spełnia się jej najgłębszy lęk- bycia nie do pokochania.

Ani w gonieniu, ani w ucieczce- nie znajdzie ona rozwiązania, nie znajdzie szczęścia, bo ono jest wyjściem poza nasączony toksyną nieświadomości schemat. Musi się zatrzymać, przyjąć do swego życia po raz pierwszy tego, który już teraz, tak po prostu- patrzy na nią i pragnie podarować jej serce. Pytanie tylko, czy siłą swej świadomości wybierze, by się otworzyć, zbliżyć, pokazać siebie taką jaką jest teraz i wraz z nim każdego dnia uczyć, że nie musi niczego udowadniać by być wartościową, wystarczy że jest po prostu sobą… kobietą kompletną, kobietą unikatową, tą którą Jesteś!

—————–♥

Więcej o świadomych relacjach w nagraniu 3 godzinnego warsztatu online ’Kwitnące Relacje’.