Jak się zazwyczaj czujemy, gdy ktoś nieustannie nas irytuje, zachowuje w sposób, którego nie popieramy?
Ktoś do nas krzyczy, wyraża swoją złość, być może używa wulgarnych słów, czerwienieje z agresji- a my…- co robimy?
Odpowiadamy krzykiem, złością, dajemy wciągnąć w wymianę nieprzyjemnych zdań, a może siedzimy cicho myśląc:
Co za idiota? Jak on/ona się zachowuje? Całkiem oszalał/a…Dlaczego on/ona mi to robi…?
Być może niektórzy z nas zachowują spokój i próbując przebić się przez fale podniesionego głosu partnera ‘rozmowy’- wytłumaczyć swój punkt widzenia.
Na pewno, wiele takich sytuacji, wydaje nam się wprost niemożliwych do rozwiązania, dojścia do jakiegokolwiek porozumienia- gdyż druga strona ewidentnie nie jest już w stanie opanować swoich negatywnych emocji.
Wywołuje to u nas złość, smutek, żal, poczucie bycia ofiarą lub też inne nieprzyjemne uczucia.
Ostatnią rzeczą, której możemy wówczas od siebie wymagać- to zrozumienie tej najwyraźniej atakującej nas osoby.
Oczywiste wydaje się nam przecież, że wina leży po drugiej stronie, że to nasz partner ma ewidentnie jakiś związany z nami problem.
Możemy też zacząć obwiniać siebie- bo, przecież, musieliśmy zrobić coś, co wzbudziło w nim tego typu reakcje….
Jestem przekonana, że większości z nas, nawet nie przyszłoby do głowy, iż tak naprawdę nikt nie jest winny zaistnienia tej nieprzyjemnej sytuacji.
Chęć zrozumienia zachodzących w nas procesów, zachowań i reakcji- jest podstawą do dostrzeżenia tego, z czego zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy.
Gdy zaczynamy pracować nad własnym rozwojem osobistym- po raz pierwszy stajemy się świadomi tego, co tak naprawdę kieruje nami w przypływie emocji.
Po raz pierwszy jesteśmy w stanie pojąć- w jak dużym stopniu- nasze nagłe wybuchy agresji są sterowane przez zaprogramowane w nas schematy zachowań.
Stopniowo możemy zwiększać swoją świadomość, a co za tym idzie- coraz częściej przejmować kontrolę nad własnym postępowaniem.
Kiedy już w jakimś stopniu poczujemy, że przez większość naszego życia- to nie my, lecz zakorzenione w nas uwarunkowania- decydowały o każdej naszej automatycznej reakcji- zrozumiemy również, że ta nowo odkryta zależność- dotyczy nie tylko nas, lecz każdego innego człowieka.
Jest to zapewne przełomowy moment w naszym życiu, gdyż od chwili tej niecodziennej realizacji- całkowicie ulegnie zmianie sposób, w jaki postrzegamy nawet najbrzydsze zachowania innych ludzi.
Warto również dodać, iż ponieważ, nasza percepcja ulegnie znaczniej przemianie- w pozytywny sposób wpłynie to na nasze samopoczucie, radosne nastawienie do życia oraz uprzednio irytujących nas osób. Nasze związki staną się trwalsze i przepełnione zrozumieniem. Życie nabierze utracone w dzieciństwie kolory.
A dlaczego w tak dużym stopniu miałoby to wpłynąć na jakość naszej egzystencji?
Zrozumielibyśmy, bowiem, że zachowania bliskich nas osób- nie są w żadnym stopniu ukierunkowane przeciwko nam. Dotychczas, przepełnione złością postępowanie kogoś bliskiego- sprawiało, że czuliśmy się zranieni, cierpieliśmy.
Było to spowodowane przekonaniem, iż osoba ta wypowiada/robi coś, ponieważ, jest na nas zła, wini nas za coś, nie akceptuje lub też nie kocha już tak mocno jak niegdyś.
Wszystko to jest kreowaną w naszych umysłach iluzją, która staje się czymś oczywistym, jedynie gdy poznamy i zrozumiemy samego siebie.
Uświadomimy sobie wówczas, iż każdy człowiek boryka się z ukrytymi na najgłębszych pokładach swej podświadomości- cieniami. Są to zranione, wołające o pomoc oraz negatywnie postrzegane przez społeczeństwo, części naszego ja.
Dopóki nie zostaną one rozpoznane, zaakceptowane oraz w rezultacie uleczone- co jakiś czas będą dawać o sobie znać w najmniej pożądanych przez nas sytuacjach, będą sterować naszym zachowaniem a co za tym idzie- życiem.
Ciągłym podkreślaniem tego, iż większość z nas, nie posiada kontroli nad własnym postępowaniem- chcę zaznaczyć, iż tak naprawdę te niekorzystnie postrzegane reakcje- wypływają z naszej nieświadomości.
Zachowujemy się w dany sposób, wybuchamy, stajemy agresywni i szorstcy, gdyż włącza się w nas coś w rodzaju autopilota, zakodowany w nas w dzieciństwie program, który miał na celu zakamuflować nieakceptowane i odrzucone części naszego ja (cienie).
Program ten powstał, by nas chronić przed eksponowaniem cech, które były potępiane przez społeczeństwo.
Problem w tym , że wraz z wykształceniem tego systemu obronnego, staliśmy się sztuczni, przestaliśmy być sobą, wyrażać swoją indywidualność, kierować sercem, realizować pragnienia.
Nikt z nas, nie jest stworzony do udawania, do życia w nieprawdzie, do blokowania swojej natury, hamowania własnej ekspresji.
Dlatego też, gdy podświadomie nie pozwalamy pewnym częściom naszego ja- dojrzeć światła dziennego- energia ta akumuluje się w nas stopniowo, a potem nagle wybucha, eksploduje w najmniej oczekiwanym momencie.
I nie mamy nad sobą najmniejszej kontroli, działamy kierowani ciśnieniem nagromadzonych, tłumionych emocji.
Często w naszych oczach pojawia się istna furia, wariactwo, które przeraża uczestniczących w tym wydarzeniu ludzi.
Proces akumulacji emocji możemy porównać do gumowej piłki plażowej usilnie utrzymywanej pod wodą. Możemy ją tak trzymać tygodniami, ale w końcu, nadejdzie dzień gdy coś nas nagle rozproszy, stracimy czujność i koncentrację na ‘właściwym’ zachowaniu- i piłka z wielką siłą wyskoczy ponad powierzchnię wody, nie damy rady jej już zatrzymać.
To samo dzieje się w nas, gdy nagle czujemy, że za chwilę eksplodujemy. Jest to zupełnie naturalne, gdyż blokowana przez dłuższy czas energia- w końcu musi znaleźć jakieś ujście.
Dlatego też osoby, które mają w sobie dużo nagromadzonej agresji- chętnie intensywnie trenują i w ten nieszkodliwy dla otocznia sposób- uwalniają z siebie nadmiar blokowanej energii.
I oni, jednak, prędzej czy później doświadczą wybuchu złości, gdyż nikt z nas nie jest w stanie uciec przed wyrażeniem hamowanych w sobie ładunków energetycznych.
Dla mnie zrozumienie tego niesamowitego procesu, otworzyło mi oczy na otaczającą mnie rzeczywistość.
Pojęłam, bowiem, że gdy ktoś na mnie krzyczy, ma pretensje czy też jest zwyczajnie chamski i niemiły- ja nie mam z tym nic wspólnego.
To tamta osoba, po raz kolejny padła ofiarą wypracowanego przez siebie mechanizmu i teraz, w tym właśnie momencie- uwalnia nagromadzone w sobie i tłumione emocje.
To ona ma teraz problem z samym sobą, a nie ze mną.
Być może ja, w jakiś sposób, dołożyłam przysłowiowej ‘oliwy do ognia’. Jednak nie ma to znaczenia, bo osoba ta była już tak bardzo emocjonalnie napięta, że w obecności jakiegokolwiek pobudzacza- musiała eksplodować.
Realizacja ta, ma w sobie niezwykłą moc wybaczenia, zrozumienia, akceptacji a nawet współczucia.
Sprawia, że nie czujemy się już więcej ofiarą tego typu sytuacji, nie jest nam smutno czy przykro, nie czujemy złości.
Wręcz przeciwnie- rozumiemy, przez co obecnie przechodzi nasz kompan, dzięki czemu jesteśmy wyrozumiali i może nawet skorzy do pomocy.
Może wznieci się w nas pragnienie wytłumaczenia drugiej osobie, co się właśnie z nią działo.
Może przyczyni się to, do poszerzenia świadomości oraz jakości życia kolejnej niewinnej duszyczki….
Być może, ten ktoś wcale nie zechce zrozumieć, ma do tego prawo.
Być może, w ten właśnie sposób, powolutku, począwszy od siebie- zaczniemy uzdrawiać swe życie i cieszyć się nim bez ograniczeń, będąc w 100% sobą….
Cokolwiek by się nie stało….- najważniejsze, że w końcu rozumiem twoją złość….
Zostaw komentarz