xmas1

Ok, porozmawiajmy o Świętach…a raczej o tym, jak najłatwiej przetrwać w rodzinnym gronie…;)

No tak, dokładnie to mam na myśli!

Nie zaprzeczycie chyba sami, że dla wielu z nas Święta to nie tylko okres otwartych serc, uśmiechów i szczerych podarunków- lecz również, często, nie lada wyzwanie, test wytrzymałości 😉

 

Mamy cudowne intencje, chcemy by te kilka spędzonych razem dni było wyjątkowe, by był to niezwykły rodzinny czas, który pozwoli nam się ponownie zbliżyć, okazać swe uczucia.

I z takim to właśnie nastawieniem kierujemy swe kroki w kierunku rodzinnych progów, by zaraz po jego przekroczeniu ponownie zdać sobie sprawę z tego, iż zamiast błogich momentów czeka nas wielki test wytrwałości i spokoju…;)

 

Temat ten, jest chyba większości z nas, już dobrze znany. Co roku również, spotykamy się z nim w licznych grudniowych magazynach oraz poradnikach.

Wiemy, więc, dobrze, że mało kto jak nasi najbliżsi- najskuteczniej potrafią trafiać na nasze czułe punkty. Pogodziliśmy się już jakby z tym nieprzyjemnym faktem i nierzadko przyjmujemy go jako nieodłączną część naszych rodzinnych zgromadzeń.

 

Co by się jednak stało, gdybyśmy po raz pierwszy- spróbowali spojrzeć na tą coroczną zależność- jako na coś pozytywnego i przyczyniającego do naszego własnego rozwoju…?

Co, jeśli, zamiast poczucia bycia ofiarą lub też wewnętrznej walki i próby przetrwania tego okresu z jak najlepszym nastawieniem- wykorzystać ten okres dla bliższego poznania i zrozumienia samego siebie.

 

Tak, właśnie siebie…- wcale nie przejęzyczyłam się pisząc powyższe zdanie.

Otóż, jeśli tylko zdecydujemy się pozostać otwartym na nowy sposób  podejścia do rodzinnych ‘pobudzaczy’- staniemy przed wielką szansą odkrycia w sobie czegoś, czego do tej chwili nie byliśmy być może do końca (lub też wcale) świadomi.

 

Jak, więc, radośnie przetrwać a nawet skorzystać z naszych świątecznych, rodzinnych spotkań?Finger pressing button

 

Zacznijmy może od próby zrozumienia, że żadne inne środowisko- nie jest aż tak sprzyjające naszej wewnętrznej psychoanalizie- jak to nasze rodzinne.

Po raz kolejny, któryś z członków naszego zgromadzenia zapytał, dlaczego wciąż jesteśmy sami , dlaczego nie mamy jeszcze pracy, dlaczego nie postępujemy tak, jak nam radzili, dlaczego wciąż czekamy za dobry okres na dziecko, jakąś kluczową decyzję,  dlaczego, dlaczego, dlaczego….?

Kiedy, kiedy, kiedy….? Jak, jak, jak….? Bla bla bla 😉

 

Nie ważne co takiego zostało wypowiedziane- ważne natomiast co wówczas poczuliśmy, jak zareagowaliśmy.

Być może była to złość, może smutek, żal, poirytowanie, niechęć, chęć ucieczki….?

Mogły być to, oczywiście, również i piękne, pozytywnie naładowane odczucia- jednak przedmiotem tego artykułu, jest wszystko to, co sprawia, że chcemy- jak ja to zazwyczaj określam ‘ wyć do księżyca…’ 😉

Kiedy usłyszymy coś, co nam się nie spodobało, co wywołało w nas pewne silne negatywne emocje- automatycznie kierujemy swą uwagę, winimy za nasz obecny stan- naszego rozmówcę.

Być może całkiem nowe wyda nam się stwierdzenie, iż świat jest naszym lustrzanym odbiciem.

Po jego głębszym zrozumieniu- zauważymy, że każdorazowa rodzinna konfrontacja, bolące, kierowane w naszym kierunku słowa- nie są niczym innym, jak jedynie znakiem, ukierunkowaniem nas na to, co jest w nas nieuleczone, zranione, wołające o pomoc.

W rzeczywistości, bowiem, nikt ani nic- nie ma mocy wywołania w nas określonych niepożądanych stanów, gorszego samopoczucia. Gdy ktoś wywołuje w nas dane emocje- jest to dla nas znak, że to my sami mamy z nimi spory problem.

Jeśli na przykład- ktoś- wywoła u nas złość- świadczy to o tym, że to my sami nie radzimy sobie z tą właśnie negatywną emocją.

Gdy ktoś naciśnie u nas guzik oznaczony napisem ‘ przykrość’- przypatrz się swej nieprzyjemnej wewnętrznej reakcji i zastanów, co takiego kryje się w Tobie, co poczuło się zranione, gdy bliska Ci osoba wypowiedziała te pobudzające Twe emocje słowa.

 

Gdy już oswoisz się z myślą, że każdy przyprawiający Cię o intensywne odczucia rozmówca- jest tak naprawdę neutralny i niczego nie winny- zapewne będziesz o wiele bardziej skłonny, by im każdorazowo wybaczać.

Co więcej- być może nawet postanowisz- wykorzystać ten wielki rodzinny potencjał odkrycia siebie, wiedząc- że każdorazowe głębsze poznanie siebie- prowadzi Cię do większej wolności, do samo uleczenia.

 

Jeśli dalej to do Ciebie nie przemawia, pomyśl  o tym dobrze znanym przykładzie, gdy czujemy się smutni i urażeni, jeśli ktoś nazwie nas grubasem.

Jak myślisz, czy poczułbyś się rozdrażniony i pełen żalu, gdybyś był chudy jak patyczek?

Czy może- Twa negatywna reakcja- jest o wiele bardziej prawdopodobna, gdy sam zmagasz się z myślą o swojej nadwadze lub też z niezadowoleniem spoglądasz zazwyczaj w lustro?

 

Tak, więc, otwórzmy nasze serca ku rodzinie, bądźmy im wdzięczni za te niepowtarzalne okazje lekcji o samym sobie. To prawdziwa niepowtarzalna szansa na intensywną samoanalizę, poznanie i zrozumienie siebie, pokochanie naszych słabości, ich akceptacje oraz ostateczne uleczenie i wyciszenie…:)wesolych_swiat

Prawdziwa magia Świąt, czyż nie Kochani…? 😉

 

Może teraz Wy zechcecie przyłączyć się do świątecznej dyskusji poniżej i podzielić tym, co w magiczny, świąteczny sposób wywołała w Was jakaś rodzinna reakcja, jakieś słowa…