Kobieta, która w dzieciństwie uwierzyła, że emocje rodziców mogą być dla niej niebezpieczne- nauczyła się być na nie uważna i w dorosłym życiu- wciąż, przejmuje nadmierną odpowiedzialność za czyjeś nastroje.
Im bardziej stara się, by inni czuli się dobrze- tym bardziej oni oczekują tego od niej, tym śmielej wylewają na nią swoje niedojrzałe emocje.
To wielki ciężar. W ciężarze tym, jak we wszystkim, kryje się piękny dar- czuje innych ludzi, jest wrażliwa, ale by móc rozpakować ten prezent- musi najpierw rozpoznać, że jest wartością samą w sobie, przestać brać wszystko na siebie, musi wrócić do siebie.
Dziecko, które doświadczało nie potrafiącej świadomie zarządzać swoimi emocjami rodziny- nie zostało nauczone, że emocje są dobre, mają prawo być, są drogowskazem oraz każdy z nas jest indywidualnie odpowiedzialny za swoje odczucia.
Dziecko, które doświadczało dysfunkcyjnego- w sensie nieumiejętności bycia z emocjami- domu, dziś- jako dorosły człowiek- będzie wciąż obawiać się, że ktoś, przez jego zachowanie- może poczuć trudne uczucia, mieć do niego pretensje, obarczyć go winą za swój stan emocjonalny.
Kobieta taka, choć dawno już dorosła, to jednak wciąż, w sobie- pozostaje tą małą, zagubioną, wystraszoną dziewczynką. Nieświadomie, ale wciąż wierzy, że jej rolą jest, by innych zadowalać, koić ich emocje, dbać o ich nastroje. Czasami nawet wstrzymuje swój oddech, by nie było jej za dużo, by nie wychylać się, nie przeszkadzać. Innym razem- tak dopasowuje swoje zachowania, by inni byli z tego powodu zadowoleni, gra różne role i sama się w nich już pogubiła, nie wie już która z nich jest nią prawdziwą.
Nauczyła się chodzić na palcach, bo tak- z mniejszym prawdopodobieństwem ktoś może uznać, że to przez nią czuje to, co czuje. Do perfekcji opanowała taktowność, dyplomację, starannie selekcjonuje słowa i zachowania. Niemal wszyscy ją lubią. Nic dziwnego- tak dobrze przecież przy niej się czują.
Dorosłe dziecko, kobieta która czuje się odpowiedzialna za nastroje otoczenia- niczym najczulszy radar- rozpozna emocje, które dopiero mogą się wydarzyć. W lęku przed ich intensywnością, przed byciem za nie obarczoną, czy na nie narażoną- będzie robiła wiele, by załagodzić, tak zmanipulować, wygładzić rzeczywistość, by wszystko było w porządku, by tylko było spokojnie.
Kobieta taka wkłada w to dużo wysiłku. Nie rozumie potem- dlatego wciąż jest tak zmęczona, dlaczego unika ludzi, woli być sama, czemu czuje tą niezrozumiałą pustkę.
Jak dla każdej z nas- i dla niej- przyjdzie czas, gdy nagle drzemiąca w niej złość- da o sobie znać, a ona całą sobą poczuje, że już dłużej tak nie może, że musi zadbać o siebie.
I tak też- w obliczu lęku, niepewności i oporu- tląca się w niej pamięć miłości do samej siebie- będzie jej dawać siłę, by trwała przy sobie.
I tak też- choć umysł będzie się miotał w obawach, a ciało drżało na myśl o potencjalnych konsekwencjach- ona będzie powracać, coraz częściej wybierać, by to siebie i swoje odczucia potraktować jako jej najwyższą wartość, w pierwszej kolejności.
Kobieta ta zacznie dojrzewać. Z wystraszonej dziewczynki przejawiać się jako piękna, znająca siebie, swoje potrzeby i pragnienia- kompletność.
I choć jeszcze nie raz- echo przeszłości da o sobie znać strasząc, że brak kontroli nad czyjąś emocjonalnością- jest dla niej niebezpieczne- ona już wie, że nie jest za niczyje doznania odpowiedzialna. Ona już wie, że jedyną drogą do szczęścia jest zobaczenie siebie. Ona już wie, że im bliższa staje się sobie- tym bardziej świat rozpoznaje i uznaje jej wartość, przestaje wymagać, by dalej dźwigała ciężar odpowiedzialności za kogokolwiek.
I tak też- nagle i ona i wszyscy dookoła widzą, że ona- ma pełne prawo by być i żyć jako Ta, którą zawsze była, jest i będzie- jako Kobieta Kompletna.
Witam,
A jak się z tego uwolnić?
Bardzo się staram ale niestety mi się nie udaje.
Monika, zapraszam Cię na bezpłatny cykl DDA/DDD- tam w ramach kilku spotkań online- właśnie się tego uczymy.
Zobacz tutaj:https://duchimateria.com/dda-cykl-spotkan/
Jak odmrozić swoje emocje, swoją seksualność, tak głęboko zakopanych? czy do tego potrzeba terapii
Nie koniecznie terapii, ale uważności i samo świadomości, a potem- świadomych wyborów zmiany destrukcyjnych nawyków, reakcji itp, dawanie sobie przestrzeni i czasu, by naprawdę być ze sobą każdego dnia- w obliczu wszystkiego co czujemy i myślimy oraz doświadczamy- w ten sposób uczymy sie siebie na nowo, na nowo poznajemy i wracamy do czucia, które się w nas zamroziło.
O rany!!!! Jakie to prawdziwe…
Jakbyś pisała o mnie. Cieszę się, że coraz mniej we mnie tej przestraszonej dziewczynki ale droga była długa i niełatwa. I jeszcze sporo przede mną…
Jak bym czytała o sobie…dziękuję ❤…
Sylwiio❤ wiem jest nas więcej i ja też odnalazłam tam siebie. To moja historia. Mam zaciśnięte gardło i stłumione łzy…dziękuję Tobie za to co robisz
Sylwia, kolejny raz trafiłaś w sedno. Jesteś cudowną Kobietą❤️Dziękuję
Czesto wspominasz ze trzeba dac sobie czas, ze porces potrzebuje czasu, ze wszystko dzieje sie wtedy kiedy powinno.. Nie moge przestac sie dziwic, ja zycie prowadzi mnie do ksiazek, osob, wykladow, abym stopniowo otwierala to co zamkniete. Czasami cos poslucham – nie trafia, potem wracam i ma zupelnie inny oddzwiek. Ciebie znam juz od dobrych paru miesiecy a teraz spowrotem jestem tu na DDA i wszystko zaczyna miec wiekszy sens. Dziekuje za twoj czas, checi, i motywacje. Wierze ze masz ogromny wplyw na zmiany zachodzaace w polskiej spolecznosci a przy tym w ludzkosci. Sciskam, wszystkiego dobrego.
Tak, to bardzo ważne co piszesz, czym się dzielisz- na wszystko przychodzi czas, przede wszystkim- w nas 🙂 Wracamy do pewnych treści i nagle zaczynają mieć sens, czujemy je. A życie nas w tym cały czas prowadzi. Uściski dla Ciebie Martyna!
Witam. Poszukuję kursu matczyna rana nie wiem gdzie go odszukać . Proszę o pomoc .