Wrażliwość czuje drugiego człowieka, dotyka swym sercem otoczenia, czasem trudno jej rozpoznać co nią jest, a co nie, bo tak naturalne jest dla niej, by identyfikować się z przepływającymi przez świat doznaniami.
Wrażliwość to dar, ale i głęboka boleść. Zresztą- jak wszystko, co istnieje w naszej przestrzeni, lecz u wrażliwej osoby znacznie podkręcona jest amplituda owego doświadczenia.
Wrażliwość przyciąga narcyza, bo on nieustannie dąży do tego, by być w centrum poklasku. Wrażliwość to czuje, nie interpretuje, lecz obficie daje to, co koi ból drugiego- tą uwagę, ten podziw, tą aprobatę, to docenienie, to ciągłe i intensywne dawanie tego, czego wciąż szuka u innych narcyz.
Narcyz wysysa soki z wrażliwości, robi to gdy tylko poczuje, że ma ją już w swej sieci, że ją oczarował.
Narcyz jest jak bluszcz, oplata empatię swą gęstą emocjonalnością i nieprzeciętną logiką. Wrażliwość staje się dla niego kanałem upustu tego, czego sam w sobie nie chce rozpoznać i uwolnić. Narcyz zatruwa wrażliwość, lecz ona łkając i podupadając wciąż zbiera siły, by na nowo powstać i znów być silną- przede wszystkim dla niego.
Wrażliwość mocno wierzy w to, że miłością i konsekwencją może zmiękczyć zlodowaciałe serce. Pozostaje więc u boku tego, który stał się jej pasożytem i codziennie spija jej życie. Wrażliwość żyje nadzieją.
Narcyz, będący w tym świecie zarówno kobietą jak i mężczyzną- w mistrzowski sposób gra na skrzypcach emocjonalności w ten sposób manipulując wrażliwością, wprowadzając ją w poczucie winy, by potem znów móc ją wykorzystać.
Dlaczego czująca wszystko wrażliwość daje się tak omotać? Sęk w tym, że narcyz nie ujawnia swej natury zanim nie poczuje się pewnie, nim nie rozpozna że skutecznie zwabił już, oczarował i usidlił swą karmicielkę wrażliwość.
Dlaczego wrażliwości tak trudno odejść od wysysającego z niej życie narcyza? Otóż w swej wrażliwości, często nie ma serca, by pozostawić kogoś, kogo całą sobą pragnie wciąż naprawić czy uratować. Jest również silnie uzależniona, bo to specjalność narcyza, by wiązać i więzić grubymi sznurami emocjonalności, sentymentalnych wspominek, pięknych wspólnych wizji.
Narcyz rzadko przeobraża się w czułego motyla, choć oczywiście i tak w tym świecie bywa, ale nie Twoja rola- kochany empato, by się w imię tego zarzynać.
Lekcją wrażliwości jest, by w chaosie masek, oceanu emocji, słów obietnic, fal nadziei- odnaleźć choć cząstkę siebie i się trzymać, by niczym po nici Ariadny wydostać się z tej upiornej twierdzy narcyza.
Dla każdej z nas potrafi być to długa i poruszająca droga. Czyniąc kilka kroków w przód, zbieramy siły, lecz chwila nieuwagi sprawia, że mrok znów nas wabi i magnetyzuje swym sztucznie generowanym urokiem. Padamy w jego ramiona, lecz nie możemy długo tu pozostać, bo narcyz znów zaczyna gasić nasze światło.
Trzęsącą się dłonią ponownie chwytasz swej nici i krok za krokiem, mimo lęku i wątpliwości- wyłaniasz się z jaskini narcystycznego omamienia. Zaczerpujesz pierwszy oddech, a z kruchości wyłania się Twój jarzmiony wewnętrzny ogień, siła przetrwania.
Każda moc jest bowiem pełna delikatności, a każda delikatność jest pełna mocy.
Moc bez delikatności jest przemocą, bo nie czujemy niuansów i bezwzględnie realizujemy swoje zamierzenia.
Wrażliwość bez mocy zamienia się natomiast w bezbronność i możemy nagle zorientować się, że stałyśmy się niepostrzeżenie ofiarą.
Kiedy kobieta otwiera się na swą głęboką, wewnętrzną, płynącą z wrażliwości mądrość i jednocześnie łączy ją z wydobywającą się z żyjącej w niej również męskości- logiką- wówczas jest zarówno silna jak i delikatna, wtedy jest prawdziwie wolna.
O OBFITOŚCI, wychodzeniu z mentalności braku i uczeniu bogatego doświadczania- w mojej książce ’Bogaty Budda. Bierz z życia to, co najlepsze’
Zamów ją TUTAJ.
Wczoraj dotarła do mnie Twoja książka i naprawdę jestem nią całkowicie pochłonięta. Póki co jestem na 5 rozdziale i każda wolną chwilę przeznaczam na jej zgłębianie.Czytając,mam wrażenie,że pisałaś ją „pode mnie”.Choć o wielu aspektach poszukiwań własnego balansu znam już z Twoich nagrań to tutaj znajduję nowe,inne drogowskazy do znalezienia tego „złotego’środeczka”.
Książka jest wspaniałym „nośnikiem” w w bardziej zrozumiałe i przewidywalne życie.Pozwala ogarnąć i pojąć wiele,zdawałoby się,nieistotnych zdarzeń w naszym życiu.Przeczytałam ją w wielkim pośpiechu jak w upalny dzień łapczywie pije się wodę aby szybko zaspokoić pragnienie.Teraz,zamierzam jeszcze raz ją przeczytać ale podejść do tematu bardziej przygotowaną- zaopatrzyłam się w flamaster i zamierzam podkreślać to co chciałabym szczególnie utrwalić sobie w głowie.
Bardzo Ci dziękuję za tę wiedzę,która bardzo ze mną rezonuje i jest mega przystępna w czytaniu.
Czekając na Bogatego Buddę zaczęłam żałować nieprzemyślanego zakupu o książce która prawdopodobnie okaże się kolejną typu Prawo przyciągania i pseudoduchowości wykorzystywanej do pompowania swojego sprawstwa w oparach duchowego narcyzmu. Nawet zastanawiałam się kto z moich znajomych lubi new age to dam. Zajrzałam i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Bardzo.Dziękuje za książkę w której odnajduję dużo mądrości a nie duchowego lub rozwojowego zadufania. To co piszesz jest mi bliskie.
Z narcyzmem pięknie rozprawia się Brene Brown „ Narcyz to ktoś kto uważa, ze jeśli będzie zwykły, to nie będzie zasługiwał na miłość” ot co ❤️
Dziękuję! Przepiękne jest to stwierdzenie i bardzo mądre.
Jestem żywym przykładem na to, że tak właśnie to działa, tak właśnie wspinałam się po drodze ku sobie. I mimo, że doświadczenia są cenne, to życzę wszystkim wrażliwcom szybkiego odwrotu od „programu ofiary/ wybawcy/ męczennika”, po prostu wylogowania się z takich gier, do których zawsze jest wielu chętnych „przeciwników”/ współgraczy. Lepiej żyć prawdziwie <3
Dziękuję, Sylwia za ten mocny tekst!
dziękuję Magda, że się podzieliłaś i jesteś kolejnym głosem potwierdzającym, że można jeśli się tylko naprawdę chce 🙂
Cudowne przemyślenia i wskazówki jak zacząć zauważać i kochać siebie ,jak wyjść z tej energetycznej matni i sieci ,którą rozpostarł wokół narcyz.Jak rozpoznać przesłanie i krok po kroku zacząć się wyplątywać z tej sieci uzależnienia i powoli zacząć swoim życiem żyć. Piękne słowa i takich nigdy dość. DZIĘKUJĘ Sylwia❤
Ja również bardzo dziękuję Ci Teresko za to, że się podzieliłaś swoim postrzeganiem. Życzę Ci również przyjemnego podróżowania wraz z moją książką Bogaty Budda 🙂
Żałuję tylko,że jeszcze nie mam książki i muszę jeszcze poczekać .Miała do mnie dotrzeć i niestety nie dotarła .A na otarcie łez pozostają mi fragmenty ,które czasem ktoś udostępnia .Z ogromną ciekawością
i wdzięcznością czekam na to kiedy wezmę ją w ręce…A wraz z nią mojego Buddę❤
Sylwia teraz do mnie dotarło tak naprawdę,że czytam o sobie. Lekcja życiowa piękna i jestem za nią bardzo wdzięczna.
Dziękuję za otworzenie mi oczu tak bardzo!!!!
Cieszę się Agata, że ten wpis jest dla Ciebie ukierunkowaniem do dalszych wglądów 🙂
Wspaniały tekst.
„Moc bez delikatności to prze-moc. Wrażliwość bez mocy to bezbronnosc”
Dziękuję Grażynko <3
Dziękuję Sylwio, że dzielisz się swoją mądrością, 20 lat przyjaźniłam się z narcyzem, byłam za wrażliwa, przez co za bardzo pozwoliłam mu się zbliżyć, w dodatku poświęciłam się rodzinie i jak to w życiu bywa,paradoksalnie choroba przyszła mi z pomocą i przyniosła otrzeźwienie. Od tamtego czasu dużo zmieniłam w swoim życiu i wciąż się uczę i rozwijam; i naprawdę najważniejsze to pokochać siebie, odnaleźć zagubione wewnętrzne dziecko i odzyskać miłość i szacunek dla samej siebie. Obecnie czuję, że czas zadbać o materialną stronę życia, pozdrawiam w oczekiwaniu na Twoją książkę, Buziaczki:-)
Sylwia poczułam to całą sobą. Poznałam Narcyza. Byłam tam. Moja wrażliwość chciała go uzdrowić. Mocą miłości. Duża lekcja w wybieraniu siebie. Nie myślałam że też to znasz. Kłaniam się przed Twoim doświadczeniem. Dziękuję.
Och, to prawda i cała prawda o życiu z narcyzem. Ja obecnie wychodzę z takiej relacji, raz lepiej raz gorzej, ale zmierzam ku wyjściu. Narcyz oplątuje mnie swoimi sidłami, jak pnącze, nie chce pozwolić się wyzwolić, bo…. straci swoją pożywkę. Nie chcę, by wysysał ze mnie życiodajne soki. Jestem na drodze ku wolności. Dziękuję Sylwia za ten tekst, który utwierdza mnie, że idę dobrą drogą i to co czuję jest prawdziwe i nie powinnam miec wyrzutów sumienia.
Dziękuję Jolu, że sie podzieliłaś i życzę spokojnego nawigowania ku wolności 🙂