Kiedy stajemy się coraz bardziej świadomi siebie- możemy znaleźć się w miejscu, w którym nie wiemy co powinniśmy wybrać.

Dawniej, gdy żyliśmy nieświadomie- najczęściej to nasze emocje, najczęściej to lęk- podejmował za nas wszelkie decyzje.

Teraz, gdy wiemy ile w nas operuje mechanizmów, gdy rozumiemy, że życie non stop podstawia nam pod nos ludzi, sytuacje, które mają nas czegoś nauczyć, coś więcej o sobie pokazać- zastanawiamy się co zrobić, jaka decyzja jest tą, w której kryje się nasza lekcja.

Kombinujemy: odejść czy zostać, być w tym co jest czy zmieniać?

I chyba zgodzisz się ze mną, że to czasem potrafi być trudniejsze niż decyzje podejmowane w nieświadomości. Nie chcemy przecież popełnić błędu, przegapić rozwojowej szansy.

To, co tutaj często ma miejsce, a czego możemy nie widzieć- to sprytnie zakamuflowany mechanizm ucieczki, lękowy.

Możemy długo zasłaniać się potencjałem rozwojowym (uzdrowienia), by tkwić w czymś, co nie jest dla nas, co być może- jest dla nas wręcz toksyczne.

Z niechęci przed zmianą, z lęku przed nowym- tłumaczymy sobie, że fakt- bycie w tej relacji, pracy, miejscu- jest nieprzyjemne, ale- to właśnie tutaj mam możliwość zobaczyć moje własne cienie, projekcje, otworzyć się na to, co wciąż wypieram , neguję. To właśnie tak mam szansę siebie uzdrowić.

To prawda, że kiedy otwieramy się na drugiego człowieka czy sytuacje, które są dla nas wyzwaniem, kiedy uczymy się akceptować, przyjmować wszystko to, co dotąd wypieraliśmy- zbliżamy się do pełni.

I tak – te lekcje są cenne. Mamy tu akceptację, otwartość serca, wybaczenie, wypuszczanie kontroli, swoich bolesnych projekcji, objęcie własnych cieni. Mamy tu tego mnóstwo. Ale też- mamy tu rozpoznanie siebie, swoich wartości, preferencji, pragnień, zaznaczanie granic, bycie dobrą i ważną dla siebie, bycie blisko siebie.

Do czego zmierzam?

Właściwie to do dwóch istotnych kwestii.

Po pierwsze- warto w szczerości ze sobą sprawdzić czy oby nie zasłaniam się potencjałem rozwojowym, by nie wychodzić ze strefy komfortu i tkwić w tym, czego wcale nie chcę.

Warto też zaglądnąć w siebie czy oby nie chowam się w stwierdzeniu, że ‘nie wiem, co jest dla mnie dobre, co wybrać’- a skoro nie wiem, to wciąż jestem tu, gdzie jestem. Niczego nie zmieniam.

Po drugie- i tutaj myślę, że wiele osób może poczuć ulgę- nie ważne co wybierzemy, bo- ostatecznie wszystko jest lekcją!

To odkrycie było dla mnie wręcz rewolucyjne, bo przyniosło mi ulgę, mogłam zrelaksować się w rozpoznaniu, że nie mogę się pomylić. Ale przy tym- osadziło mnie w trudnej nieraz- odpowiedzialności za siebie, za bycie blisko siebie.

Bo- skoro chcę żyć świadomie- to tak- czerpię z lekcji trudnych relacji, niechcianych sytuacji, ale też z lekcji wychodzenia z tego, co mi nie służy, wchodzenia w nowe. Lekcja jest i tu i tu. Nie można wybrać źle, przy czym- im wyższa nasza świadomość, im większa bliskość i troska o siebie- tym częściej będziemy zaglądać tu, gdzie w sobie wiemy, co nam służy, co nas cieszy, a co nie, co jest z nami spójne. I na bazie tego rozpoznania, tego siebie ukochania- będziemy podejmować decyzję. I w decyzji tej- zawsze będzie kryć się dla nas jakaś lekcja. Nie może być inaczej.

To, przynajmniej dla mnie, cudowne odkrycie- czyż nie?

———————————–

⇒ By nauczyć się rozpoznawać oraz wychodzić poza destrukcyjne mechanizmy dysfunkcyjnego domu (DDD, DDA)- zaglądnij TUTAJ

⇒ 9 maja odbędzie się bezpłatny webinar: Pozwalam sobie zarabiać dobry pieniądz . Możesz zapisać się na niego TUTAJ

⇒ 18.05 zaczynamy tegoroczną edycję Kursu Przyciągania Pieniędzy.