Długa droga.

Kilka dni temu, sesja z cudowną, emanującą wolnością od dawnych uwarunkowań kobietą.  Patrzę na nią i widzę otwartość i piękne serce. Na pożegnanie jeszcze raz przypominam Jej, że jest nasycona wolnością i że z tego miejsca może śmiało kreować swoją upragnioną rzeczywistość.

Uśmiechnęła się, bo czuła płynącą z moich ust prawdę o niej samej….

Dziękuję, że to mówisz, ale….wciąż przede mną jeszcze długa droga…- dodała jakby recytując zakodowane w głowie, automatycznie wypowiadane słowa….

Bum! Mocą jednego przekonania, skutecznie zablokowała się na upragnioną obfitość, zamknęła w labiryncie nigdy nie kończącej projekcji długiej drogi.

Przyznaj szczerze- Czy i z Twoich ust czasem padają tego typu słowa?

Czy wierzysz w myśl o tym, że masz coś jeszcze do zrobienia, że to musi jeszcze potrwać, że nie jesteś jeszcze gotowa….?

Jeśli jest Ci to bliskie, zatrzymaj się na moment i poczuj, że to tylko gra umysłu, który fascynuje się ciągłym poszukiwaniem i który wie, że w esencji miłości, którą Jesteś…nie ma już miejsca na jego programy i sugestie.

Każda podróż w głąb siebie jest pozorna. Przychodzi bowiem chwila, kiedy rozpoznanie swojej pełni, perfekcji i mocy nie ma już miejsca na zawieszonym na kuchennych drzwiczkach kalendarzu, lecz jest dokładnie TERAZ…nic Cię od niego nie dzieli.

O dziwo- otwarcie się na tego typu rewelację, zdaje się być o wiele trudniejsze niż wieloletnie rozszyfrowywanie swoich uwarunkowań.

Jest dokładnie tak, jak opisała to w swoim słynnym cytacie Marianne Williamson –  to nie ciemność, lecz nasze światło najbardziej nas przeraża…

Sama, po latach wewnętrznej pracy i wypuszczania nie służących mi przekonań, pewnego dnia odkryłam, że nie trzyma mnie już nic…jednak….wciąż nie rozkładam skrzydeł, wciąż stoję i wierzę, że mam na dłoniach kajdany, które muszą dalej mozolnie rozłupywać.

Patrząc na to z perspektywy czasu zjawisko to nazywam- osłupieniem wyzwolenia.

Po długich latach funkcjonowania na uwięzi własnych uwarunkowań, nagle- sznury ograniczeń opadają z naszych kończyn, a my…w osłupieniu i przywiązaniu do dawnej iluzji niemocy- obawiamy się ruszyć w nieznane, paradoksalnie czujemy się bezpiecznie w dobrze już znanych pakietach programów i przekonań, boimy się własnego światła.

Tymczasem życie czeka na nas cierpliwie, nie ponagla, niewzruszenie toczy się w tle ostatniego trzymającego nas w swych szponach przekonania.

 

Tylko od Ciebie zależy czy wybierzesz tu zostać.

Nic Cię już nie trzyma, możesz iść i malować inspirowane sercem obrazy upragnionej rzeczywistości.

Światło, którego szukasz jest już w Tobie…wiesz to, gdy zauważasz, że nie nabierasz się już na dawne myśli i przekonania.

I kiedy….do Twojej głowy dopłynie stwierdzenie o ciągłym braku wymaganej gotowości…- uśmiechnij się do siebie i pozwól poszybować tej ostatniej iluzji na drodze do Wolności.