Jakiś czas temu wybrałam się ze swoją niespełna 3 letnią córeczką do dentysty. Pomimo tego, że była to jej pierwsza w życiu wizyta u tego typu lekarza- od razu wyczułam, że jest przeszyta strachem.
Starałam się ją uspokoić, tłumacząc, że pani doktor zaglądnie tylko do jej buźki i sprawdzi czy ma już wszystkie ząbki.
Zasiadając na fotel, Julcia była przerażona, po policzkach spływały jej łzy.
Dało mi to dużo do myślenia, gdyż uświadomiłam sobie wówczas- jak bardzo nasze dzieci wyczuwają składające się na otaczający nas świat energie.
Biorąc pod uwagę, że było to jej pierwsze doświadczenie u dentysty, nie miała prawa świadomie zdawać sobie sprawy z tego, że odwiedziny u tego typu lekarza z reguły nie należą do najprzyjemniejszych. Nie mogła też wiedzieć, że większość ludzi boi się i po prostu nie lubi naprawiania zębów.
W jaki sposób wyczuła, że jest to wydarzenie napawające większość z nas strachem…- nie wiem- tzn. wiem, ale mój pogląd może niektórym wydawać się nieco oderwany od rzeczywistości (delikatnie mówiąc).
Ponieważ, jak już wiadomo z moim poprzednich artykułów – jestem absolutną pasjonatką wszystkiego, co nie mieści się w ogólnie przyjętych, powszechnie propagowanych, ‘ziemskich’ kategoriach- pewnie wcale nie zaskoczy cię treść tego wpisu.
Otóż, nasze dzieci, wszystkie dzieci- są niezwykle wrażliwe na wszelkiego rodzaju niezauważalne ‘gołym’ okiem energie. Gdy przychodzimy na świat, w dużej mierze jesteśmy wciąż bardzo połączeni z tamtą drugą stroną, a dokładniej mówiąc z częścią nas (Wyższym Ja, Duszą), która wciąż w pewnym stopniu jest świadoma, kim naprawdę jest.
Tylko garstka z nas nigdy nie zapomina źródła swojego pochodzenia. Nasza dusza, by móc realizować zamierzone przed przyjściem na świat cele- dobrowolnie postanawia zapomnieć-, kim jest i po co przyszła na świat- tylko w ten sposób może doświadczać całej gamy emocji, smakować ludzkiego życia i stopniowo poszerzając swą świadomość- powracać do domu.
Nie o tym zamierzam jednak pisać w tym artykule- choć z całą pewnością tematyka związana z ewolucją naszego prawdziwego stanu istnienia, z łatwością zaintryguje niejednego z nas.
Tak, więc – dzieci do około 5-6 roku życia są niezwykle wyczulone na te niezauważalne przez nas zjawiska. Wcale nie muszą rozumieć niczego umysłem- gdyż doskonale czują i są jak najbardziej świadome każdej pozytywnej/negatywnej znajdującej się w ich bliskim otoczeniu energii.
Co za tym idzie- nasze dzieci jak gąbeczki- automatycznie wchłaniają atmosferę najbliższego środowiska, a tym samym – nasz obecny nastrój, nasze obawy, zmartwienia, radość, zadowolenie.
Na pewno nieraz zaobserwowałaś/-eś, że twoje dziecko wydaje się z niewiadomych powodów dziwnie niespokojne.
Jest zdrowe, najedzone, wypoczęte- a jednak coś najwyraźniej jest nie tak.
Otóż, istnieje duża szansa, że twój malec nasączył się przeszywającymi cię obecnie- lub innego członka najbliższej rodziny- emocjami i odczuwa teraz dokładnie to samo co ty, zupełnie nie rozumiejąc (a nawet wcale nie próbując tego zrozumieć, gdyż dzieci nie walczą z rzeczywistością)- co się z nim dzieje.
Kolejne tantrum 2-3 latka, na pewno zęby, kolka, nadchodząca infekcja- tłumaczymy sobie najczęściej.
Jeśli jednak zdajesz sobie sprawę, że twój obecny stan emocjonalny jest zdecydowanie skierowany w negatywnym kierunku- znalazłaś/-eś odpowiedź na zagadkowe zachowanie twojego dziecka.
Tego typu sytuacje, kiedy moja Julcia nagle wydawała się być niespokojna, zmartwiona, a nawet wyczerpana- za każdym razem utwierdzały mnie w przekonaniu, że ona naprawdę przejmuje kłębiące się w nas obawy.
Niejednokrotnie, choć nigdy nie była naocznym świadkiem domowych sprzeczek- reagowała nagłym płaczem lub też ciągłym budzeniem się w nocy- zaraz po występujących między mną a mężem kłótniach.
Wizyta u dentysty, była kolejnym przykładem na to, że Julcia najwyraźniej wchłonęła pojawiające się w nas automatycznie na same hasło -stomatolog- lęki i bolesne wspomnienia.
Nigdy nie była u dentysty, a jednak na pewnym poziomie energetycznym- miała już głęboko zakodowane w sobie to nieprzyjemne doświadczenie.
Myślę, że jest niezmiernie ważne, by zdawać sobie sprawę z występowania tego typu zależności- zwłaszcza, jeśli akurat jesteśmy świeżo upieczonymi rodzicami.
Sama będąc matką i żoną- wiem, że trzymanie naszego dziecka pod tzw. kloszem i robienie wszystkiego, by nie miało ono styczności z negatywizmem- po pierwsze mogłoby doprowadzić nas niemal do szaleństwa, a po drugie- myślę, że jest praktycznie niemożliwe.
Poprzez samą świadomość faktu, iż nasze dzieci nieustannie chłoną znajdujące się w ich otoczeniu emocje- nie tylko zrozumiemy wiele ‘dziwnych’ zachowań naszych malców, jak również, być może, staniemy się nieco bardziej pozytywni.
Jakikolwiek wywarłoby to na nas wpływ- efekty będą zdecydowanie bardzo korzystne dla jakości naszego życia oraz całej naszej rodziny.
Pozytywniejsze nastawienie do życia, przyczyni się, bowiem, do dużo bardziej pożądanych doświadczeń.
Z kolei radosne wydarzenia, ponownie spotęgują nasze dobre samopoczucie oraz ograniczą rodzinne spięcia. Komu przecież, by się chciało kłócić, gdy wszystko układa się po naszej myśli? 🙂
Na pewno znajdą się rodzice, którzy są zwolennikami podejścia, które sugeruje, że dziecko powinno się ‘zahartować’ przed wejściem w dorosłość.
Osobiście znam matki, które twierdzą, że życie jest ciągłą walką i odizolowanie malca od wszelkich negatywnych doświadczeń- nie tylko nie przyczyni się do jakości jego późniejszego życia, ale nawet sprawi że nie będzie ono wystarczająco odporne na zderzenie z dorosłością.
Każdy ma oczywiście prawo do własnych poglądów i jestem wielką zwolenniczka akceptacji i niekrytykowania niczego, w co wierzą inni.
Jednak Ci z Was, którzy również uważają, ze nasze dzieci powinny być w pewnym stopniu chronione przed niekorzystnymi, ciężkimi wibracjami otoczenia- być może skorzystają z treści tego artykułu.
Dziecko, do 6 roku życia kształtuje sobie swoje indywidualne, towarzyszące mu już do końca życia (chyba, ze w pewnym momencie zapragnie pracować nad rozwojem osobistym)- przekonania, zachowania, podejście do świata.
Te pierwsze kilka lat jego wychowania, stanowią fundament, bazę, na której będzie budować swoją przyszłość.
Jeśli podstawa ta będzie podszyta niepokojem- w obawie przed czyhającym na każdym rogu strachem- będzie mu nie tylko brakowało pewności siebie, ale również i każda jego decyzja będzie wynikała nie z serca- lecz z lęku.
I tak, zapewne, jako dorosła osoba- nie uniknie licznych stresujących go sytuacji, które są nieoderwalna częścią życia.
Zakorzenione w nim poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie oraz pozytywne nastawienie do świata- pozwolą mu jednak przejść przez każde doświadczenie z lekkością oraz ufnością, że wkrótce szczęście znowu się do niego uśmiechnie.
Gdy jesteśmy już starsi- złe wydarzenia nie mają już w sobie mocy pozostawiania na nas piętna nigdy nie opuszczających nas traum i lęków.
Jako dziecko, nieraz i najmniejsze zdarzenia- jak na przykład nagły krzyk matki- jest w stanie na zawsze pozostawić w naszej podświadomości uraz do kojarzących się-czasem w irracjonalny sposób- z tamtym krzykiem sytuacji.
Dla wyjaśnienia, o co mi chodzi, wyobraźmy sobie, że pewnego dnia, gdy szliśmy z mamą na spacer, mijając właśnie pieska sąsiada- potknęliśmy się i nasza mama- będąc od rana podenerwowana- krzyknęła do nas np. ‘ patrz pod nogi’.
Jako dorosły człowiek- mamy ogromny lęk, lub też nawet fobię związaną z psami.
Czy bylibyśmy w stanie dojść do źródeł naszego irracjonalnego strachu?
Powstał on w ten niepamiętny dzień, kiedy jako dziecku- nagły krzyk mamy skojarzył nam się ze stojącym obok, niczemu nie winnym- pieskiem. Od tamtej pory zakodowaliśmy sobie, że pies oznacza zagrożenie.
Istnieją techniki, dzięki którym pracując z terapeutą- możemy dojść do źródła zaprogramowanych w nas, ciężkich do zrozumienia i zidentyfikowania lęków.
Do jednej z nich należy EFT tapping- którego sama używam przy pracy z emocjami, traumami i uzależnieniami.
Czy nie byłoby nam o wiele łatwiej i radośniej, gdybyśmy w pewien sposób mogli ograniczyć te przechwytywane w dzieciństwie, ograniczające nas w dorosłości- zachowania i lęki?
Jako rodzic, możemy starać się być jak najczęściej świadomym wpływu, jaki wywieramy na nasze dzieci teraz oraz ich przyszłe życie.
Jestem pewna, ze każdy z nas, chce dla nich jak najlepiej- dlatego też nie przejmujmy się ani absolutnie nie wińmy za wynikające z naszej niewiedzy niepowodzenia.
Myślę, że takim zabawnym oraz rozluźniającym powagę tego tematu akcentem- jest przyznanie przed samym sobą i dzieckiem poniższego faktu:
Kochamy cię i chcemy dla ciebie jak najlepiej.
Jednocześnie w góry przyjmujemy odpowiedzialność za wszystkie nasze nieuniknione zachowania, które niezaprzeczalnie nieco skrzywią twoja psychikę, poczucie bezpieczeństwa oraz pewności siebie 😉
Staramy się, by takich sytuacji było jak najmniej 😉
Kochający Rodzice 🙂
Zostaw komentarz